Ludzie, którzy nie dojadają, wędrują, poszczą, polują i żywią się mięsem dzikiego zwierza, pieczonym w zawiniątku z liści, nie mają cukrzycy. Ta choroba to cena, jaką płacimy za frytki, ptasie mleczko, samochód, kanapę i telewizor. Żyjemy w cywilizacji cukru. Przez wieki zmagania się z głodem za wszelką cenę próbowaliśmy się najeść. Pierwotni zbieracze - łowcy też bywali najedzeni, ale często głodowali. Ich dieta składała się z chudego mięsa, włóknistych bulw, orzechów, sporadycznie miodu. To były czasy niskiego poziomu cukru we krwi. Wróćmy jednak do dzikiego obiadu i jego walorów. Po pierwsze, tzw. chwasty są niskokaloryczne, po drugie, niektóre wpływają na obniżenie poziomu cukru (np. liście morwy, czosnek niedźwiedzi), kolejna ich zaleta: poprawiają metabolizm, ponieważ są bogate w mikroelementy, celulozę, witaminy, polifenole i inne oksydanty. Mają właściwe proporcje kwasów tłuszczowych omega-3 i omega-6. Po czwarte, zbierając je, ruszamy się. Wreszcie po piąte, zbierając te warzywa w dzikim miejscu, mam pewność, że nie są skażone metalami ciężkimi, nawozami sztucznymi i herbicydami.
A oto i polecany przepis:
Chwasty duszone z cebulką. Składniki: 3 szklanki drobno posiekanych chwastów, czyli liści pokrzywy, podagrycznika, lebiody, żywokostu, podbiału oraz, już w mniejszych ilościach, liście krwawnika, babki, bluszczyku, głuchej pokrzywy, mleczu, 2 cebule, 2 łyżki oleju, 1 łyżka mąki, 1 łyżka śmietany, sól do smaku. Wykonanie: posiekaną cebulę podsmażyć na rumiany kolor, dodać „jarzyny” i sól, dusić na malutkim ogniu. Oprószyć mąką i doprawić śmietaną. Podawać w niewielkich ilościach (1-2 łyżki na osobę) do gorącego posiłku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz