Jeżeli mamy wątpliwości, należy odpowiedzieć sobie na następujące pytania. Czy chcemy kupować i stosować produkty okupione cierpieniem? Jak będziemy czuć się wiedząc, że poprzez nasz zakup przyczyniliśmy się do cierpienia innych i tym samym daliśmy nasze przyzwolenie na stosowanie okrutnych praktyk? Czy wiemy, że kupując kosmetyki testowane na zwierzętach, wspieramy tych, którzy stosują ten haniebny proceder; wspieramy bezpośrednio, ofiarowując nasze pieniądze?
Musimy wiedzieć, że poprzez nasz wybór mamy możliwość wpływać bezpośrednio na tę chorą sytuację, kształtować i zmieniać ją na lepsze. To ludzie kształtują rynek. Wystarczy uważniej przyglądać się temu, co kupujemy. Nie pozwólmy zarabiać na cierpieniu!
Ps. Jestem realistką i zdaję sobie sprawę, że nie zrezygnuje całkowicie z kosmetyków produkowanych przez koncerny testujące na zwierzętach, ale sukcesywnie staram się wprowadzać do mojej kosmetyczki więcej produktów cruelty-free, które wbrew pozorom nabyć można nawet w Rossmann'ie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz